czwartek, 24 grudnia 2009

très amusant.


Ta lampka jest ładna- mówię- smukła. Kupmy tą lampkę, będzie pasowała do mojego pokoju.
Lampka jest jak by nie patrzeć ładna. Smukła. Czarna. Ze sterczącą pruderyjnie żarówką.
Pasuje do mojego pokoju. Pasuje do mnie.
Razem z lampką kupuję też cztery świeczki o zapachu lawendy i wanilii które mają mnie niby uspokoić i wyciszyć.
Albo może mają inne równie ciekawe działania narkotyzujące. Ćpun dwudziestego pierwszego wieku.
Kokaina w krakersach.


Facet mojej matki wydaje się być idiotą. No wiesz, interesuje się tym dlaczego ludzie siedzą w tym pierdolonym bloku zamiast wyjść na spacer, śniegiem, który jest trochę brudny, wąską ulicą, tym, którędy jechała moja matka autobusem linii numer 26. Śmieje się z zupełnie nieśmiesznych rzeczy, jak to, że nie wie jednak którędy jedzie autobus linii numer 26. Nie może powstrzymać się od macania mojej matki kiedy ja siedzę w dużym pokoju. To mnie trochę obrzydza, zachowuje się jak pies widzący napaloną sukę.
Nie lubię ludzi, którzy mówią w brzydki sposób. No wiesz, ich dykcja leży, zaciągają, przekręcają wyrazy, nie potrafią dobrać odpowiednich słów ani zbudować zdania złożonego. Poznając kogoś nowego patrzę na dłonie, buty, styl i sposób mówienia. Ten facet oblewa na wszystkich frontach.
A to co mnie martwi, to fakt, że moja matka przesiąka tą aurą idiotyzmu.


Moja matka kupiła nowe salaterki. "Patrz, kupiłam nowe salaterki"- mówi.
"Nieźle."- odpowiadam.
"O zobacz jakie salaterki, to w Stokrotce takie były? O zobacz, no, ładne takie, wzorki mają, tak o, nawet coś tam, sałatkę jakąś, może o, śledziową zrobimy, ja widziałem śledzie teraz mają tutaj w tym sklepie na dole, marchewka jest, majonez..."- odpowiada facet mojej mamy.

Święta są brzydkie, ładne są tylko czerwone lampki przyklejone do ściany, kiedy zgaszę wszystkie światła, tęsknię za latem, pamiętasz jeszcze, jak smakują truskawki?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz